wtorek, 19 listopada 2013

Od Elfroda

Biegłem przez łąkę, słońce lekko wysuwało się na horyzont, w futrze czułem chłodny przeniknięty ziąbem wiatr.Leciutki szron osadził mi się na pysku i grzbiecie.Goniłem ciągle nie ustając biegu, mięśnie nie dawały po sobie znać zmęczenia, żądały dalszego biegu niczym by były stalowe.Do moich uszu dotarł jakiś szmer wśród trawy.Zatrzymałem się na chwilę.Rozejrzałem się dookoła lecz nie dostrzegłem niczego, była mgła jak mleko, lecz ciągle słyszałem szmer.Zaniepokoiło mnie to obawiałem się najgorszego- ludzi.Oni potrafią zadać jeden cios, bolesny cios przecinający ciało na wylot, cios ostateczny raz na zawsze, rozchodzi się w tedy tylko przeraźliwy huk.Czułem zapach był coraz bliżej mnie, sierść na grzbiecie zjeżyła mi się, kły wysunęły się, w każdej chwili byłem zdolny zaatakować.Lecz ten zapach nie był zapachem człowieka, był bardziej znany, był to zapach wilka.Wsłuchiwałem się teraz w głuchą ciszę, widocznie tamty wilk też to robił słysząc moje kroki.Wyglądało to tak jak byśmy szukali tego samego a nie mogli znaleźć.Odważyłem się na krok, w tedy zobaczyłem wilka, zmierzającego ku mnie. Nie robiłem nic, czekałem, czekałem na to co się stanie.Wilk podszedł bliżej mnie.Miał piękne oczy, było w nich widać jak by tam płoną ogień, były takie... takie... nie wiem jak to ująć... niespotykane...Nagle wilk odezwał się i jak się okazało była to wadera.
-Cześć jestem June.
-witaj... jestem Elfrodo... A ty kim jesteś?
-jestem z watahy dobra, niedawno się tutaj znalazłam więc postanowiłam poznać tereny i natknęłam się na ciebie.
-hmmm.. cóż za miłe spotkanie jestem z tej samej watahy... i znam dobrze te okolice, od urodzenia, mógłbym nawet je pokonać z zawiązanymi oczami.
-doprawdy?
-udowodnić?
-no dobra, skoro chcesz to proszę... no to wybieramy się teraz na wycieczkę krajoznawczą...nad gorący wodospad...
-to znaczy?
-do królestwa Feniksów i ognistych smoków, nie bój się nie zrobią ci krzywdy...
Przeszliśmy kawałek i doszliśmy tutaj:

Most po którym trzeba było przejść na drugą stronę był dziurawy i wystarczył jeden zły ruch by wpaść do gorącej rzeki.Zawiązałem opaskę na oczy.
-Jesteś tego pewien?
-jak mówiłem że dotrzymam obietnicy to dotrzymam.
-dobra ale chce cie zobaczyć jeszcze w całości.
-spokojnie.

(June?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz