Wzięłam głęboki wdech i przewróciłam ociąga-le oczami.
-Wiesz,nie mam humoru widzę,że ty tez nie .Może odłóżmy to spotkanie przełóżmy na kiedy indziej,albo na nigdy.
-Ok nie mam zamiaru zmieniać terminu tego "spotkania".Chciałbym mieć to już za sobą.- powiedział z nutką ironii w głosie
-Niby taki odważny,a tu strach jest większy od ciebie-odwrócił się ode mnie zapadła chwila ciszy
-Bu!-wrzasnęłam ,a on podskoczył ze strachu prawie wpadając do wody,a ja się zaśmiałam
-Ty idiotko!-krzyknął oburzony
-Wypraszam to sobie! Jak możesz się do mnie odzywać w ten sposób?!-po chwili spoważniałam i stało mi się to wszystko obojętne
-A z resztą -machnęłam łapą i odeszłam
(Santo?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz