Chodziłam po lesie, była śnieżyca.Płatki śniegu wplatały mi się w futro, i teraz wyglądałam jak bym była cała biała.
A jednak chyba trochę lubię ten przeklęty śnieg... W końcu od małego miałam z nim do czynienia jako go wywoływanie, no ale dziś naturze pomagać nie trzeba.Śnieg zawsze robi świąteczny nastrój i jest tak miło, ale też ma swoje gorsze strony. Zwierzyny mniej, zaspy, zimno. No ale tak już być musi nie ma nic idealnego.Nagle zauważyłam przed sobą wilka który tak jakby siedział w zaspie... No ale nie utkną bo to nie samochód, żeby w zaspie utknąć. Postanowiłam podejść do tego wilka, bo ta moja ciekawość...
-Hej.... wszystko w porządku?
-w najlepszym... witaj.... jesteś z tej watahy?
-tak...[mówiłam trochę niepewnie bo nie wiedziałam czego się spodziewać,
-chyba jesteś tu od niedawna?
-tak...
-a przepraszam że się nie przedstawiłem... jestem Night
-a ja jestem Merle.. a jeśli mogę zapytać to czemu siedzisz w tej zaspie?
-odpoczywałem po polowaniu... ale niestety nic nie złapałem...
-a co chciałeś złapać?
-łosia
-aha łosia [zaczęłam się śmiać] hmmm... to mi się zdaje że sam z sibie tu nie wylądowałeś [spojrzałam podejrzliwie]
-no tak...
-czyli łoś wziął cie na rogi i siup w zaspę! To musiało śmiesznie wyglądać [zaczęłam dusić się ze śmiechu]
To chodż może coś razem upolujemy
-no ok
-no to szybciej się ruszaj!
Pobiegłam pierwsza i się rozpędziłam by trochę go rozruszać. Na moje nieszczęście, trafiłam akurat na lodowisko. Rozpędzona, wpadłam na lód, łapy mi zaczęły tańczyć oberka i się rozjeżdżać, pazurami próbowałam się zatrzymać ale nic z tego.Zarzuciło mnie że głową przejechałam po lodzie.Wpadłam w tak straszliwą pułapkę.Jak z niej wyjść.Lód największa pułapka!Jak zacznie cie rzucać to koniec!
(Night?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz