Odskoczylem momentalnie gdy Sweetie z całej siły uderzyła mnie w pysk.
"Lucjan ogarnij sie" powiedziałem do niego w myślach. Gdyby nie to, że
znam go od lat to pewnie bym się przestraszył. No ale nie. Tak naprawdę
był małym wilczkiem, który ni ma nikogo bliskiego (no oprócz partnerki i
syna ale to bez znaczenia). Postanowiłem jej pomoc. Postanowiłem
przemówić demonowi do rozumu: "Lucjan opanuj sie i odejdź stąd albo
skończy sie to niemilo". Odpowiedział: "No oczywiście. Przecież o to mi
chodzi!".
-"Niemilo dla ciebie"
-"Oj daj se spokój"-Nie odpuszczal-"to że parę razy mi uciekles to nie
znaczy, że teraz mnie pokonasz. Jestem silniejszy. I pragnalbym
przypomnieć, że swoją Święta Wlocznie" zostawiles na terenie swojej
byłej watahy. I pewnie teraz ktoś inny jej używa do przywolywania
demonów. Hehe. No i co teraz?". Przestraszylem sie. Faktycznie
zostawiłem ja tam. A było to daleko. Daleko za terytorium ludzi.
-Ej! River! Przynieś jej wody! Avalon! Macie tu może jakiś kościół w
pobliżu albo jakąś kaplicę? Potrzebuje wody święconej. Reszta niech
przywiaze ja do ziemi żeby nie uciekła. Nic jej nie będzie jeśli
zdarzymy. Ja muszę iść po wlocznie. Szybko nie mamy całego dnia jeśli
chcemy ja uratować musimy sie spieszyć!
(???)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz