-Jejciu. Przepraszam!
-Ała...nic nie szkodzi.-Pomogła mi wstać.-Ale chyba nie jesteś z naszej watahy...
-Jestem,tylko jestem nowy. Hektor,miło mi.
-Myra.-Myra...ach piękne imię. Zaczęła mnie uzdrawiać.
-Nie,dzięki,wolę swoje sposoby.-chwyciłem skrzydło w pysk i pociągnąłem. Słychać był trzask nastawionych kości.
-Silny jesteś...-powiedziała Myra. Zarumieniłem się.
-Silny ale też romantyczny...wybacz na chwilkę.-pobiegłem do lasu i po chwili przybiegłem z powrotem z oto takim kwiatkiem w pysku
-To magiczny kwiat.-powiedziałem i wręczyłem jej kwiat.
-Jest cudowny. Dziękuję.
-Będzie jeszcze cudowniej jeżeli dasz się zaprosić na spacerek w blasku zachodzącego słońca...
(Myra?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz