czwartek, 14 lutego 2013

Od Hektora Do Myry

Leciałem nad lasem,chciałem coś upolować. Nagle,poczułem uderzenie i zobaczyłem prawdziwego anioła...wielkie skrzydła,czarna grzywka i zielony nosek. Oraz te piękne zielone oczy...Było to mocne uderzenie więc spadłem i zwichnąłem sobie skrzydło. Ta piekna istota zleciała do mnie na dół.
-Jejciu. Przepraszam!
-Ała...nic nie szkodzi.-Pomogła mi wstać.-Ale chyba nie jesteś z naszej watahy...
-Jestem,tylko jestem nowy. Hektor,miło mi.
-Myra.-Myra...ach piękne imię. Zaczęła mnie uzdrawiać.
-Nie,dzięki,wolę swoje sposoby.-chwyciłem skrzydło w pysk i pociągnąłem. Słychać był trzask nastawionych kości.
-Silny jesteś...-powiedziała Myra. Zarumieniłem się.
-Silny ale też romantyczny...wybacz na chwilkę.-pobiegłem do lasu i po chwili przybiegłem z powrotem z oto takim kwiatkiem w pysku
http://www.decomania.pl/environment/cache/images/300_0_productGfx_647b9c0b1e377a88aecc3a06910a04dd.jpg
-To magiczny kwiat.-powiedziałem i wręczyłem jej kwiat.
-Jest cudowny. Dziękuję.
-Będzie jeszcze cudowniej jeżeli dasz się zaprosić na spacerek w blasku zachodzącego słońca...
(Myra?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz