Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to dziwna kraina,
oraz dwa wilki…moje ciało było dziwnie ociężałe, poza jedną przednią łapą.
Jeden z wilków przeniósł mnie w pysku…było mi zimno
i byłam głodna. Nie
wiedziałam co się ze mną dzieje. Nie chciałam tu być, ale równocześnie nie
wiedziałam gdzie mogłabym się udać. Dopóki nie stanął przede mną On. Rozmawiali
razem o czymś- ten który mnie niósł i ten który pachniał ciepłem. Było mi
zimno, tym razem przednia łapa była dziwnie odrętwiała i sztywna, byłam
zdezorientowana. Wtuliłam łepek w jego futro i usłyszałam ten uspokajający
dźwięk…bum, bum….bum, bum…bum, bum… mogłabym słuchać tego
w nieskończoność.
Pomału zamykały mi się powieki, całe ciało rozluźniło się. Czułam się
bezpiecznie.
-Chodź...pewnie jesteś głodna i zmęczona – powiedział i
spojrzał na mnie. Na jego szyi dostrzegłam czerwoną chustę…i poczułam się
jakbym ją już gdzieś widziała. Lekko zakręciło mi się w głowie przez lawinę
obrazów których nie rozumiałam. Postanowiłam więc skupić się na tym gdzie teraz
jestem i na moim opiekunie. Poprzedni wilk gdzieś zniknął i o dziwo było mi z
tego powodu trochę smutno. Instynktownie wiedziałam jednak że mam podążać
właśnie za wilkiem z którym zostałam i że nic mi przy nim nie grozi.
-chyba będziemy musieli tam wrócić- przemówił, co chwila
zerkając na mnie. Nogi ledwo mnie niosły plątając się o siebie –robi się już
ciemno.
Podążałam wytrwale za nim. Aż dotarliśmy w końcu do dużej
jaskini. Z braku sił przysiadłam na suchej i ciepłej ziemi wewnątrz. Ziewnęłam
przeciągle i starałam się walczyć z opadającymi powiekami. Mój opiekun chciał
pójść coś upolować, każąc mi tu zostać, ale ja przeraźliwie bałam się zostać
sama. Pomimo że mu ufałam, lękałam się, że z jakiś przyczyn może już do mnie
nie wrócić. Skomląc przytulałam się do niego całym ciałem, zatrzymując go w
miejscu. W końcu przestał protestować.
Polizał mój pysk w uspokajającym geście i zwinął się wokół
mnie, przekazując mi swoje ciepło. Długo nie trzeba było czekać na to aż usnę.
Rankiem zastałam opiekuna ze zdobyczą w pysku. Cieszyłam się ponieważ byłam
bardzo głodna.
-Pomału Minx nikt ci tego nie zabierze- więc jestem Minx,
pomyślałam i spodobało mi się to imię
i sposób w jaki je wypowiada. Ale skoro
ja jestem Minx to…przekrzywiłam łepek na bok i spytałam
-kim jesteś…?- przez chwilę był chyba zaskoczony słysząc w
końcu mój głos, ale szybko uśmiechnął się jakby z czegoś zadowolony i
odpowiedział.
-Jestem Oak Dust. Pamiętasz mnie może…?- coś pamiętałam, ale
ciężko było mi skupić się, na tych wirujących w mojej głowie fragmentach.
Czułam jednocześnie że bardzo zależy mu abym pamiętała.
-trochę…- odpowiedział po części zgodnie z prawdą.
Uśmiechnął się wtedy jeszcze bardziej promienie.
-chyba wypadałoby przedstawić Naszą sytuację stadu- przerwał
po chwili mój posiłek. Chyba zjadłam za dużo ponieważ zaczynał mnie lekko boleć
brzuch. Wyruszyliśmy razem w drogę w kierunku
w którym miało znajdować się nieznane
mi stado. Nie bałam się już, raźno podążając za Oakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz