piątek, 15 stycznia 2016

Od Nox

Siedziałam nocą nad wodospadem i patrzyłam w księżyc przypominając sobie skąd jestem. Woda powoli spadała do dołu i chlup... ciszę zakłóciło coś, a raczej ktoś. Odwróciłam się ale nikogo nie było. Znowu popatrzyłam na księżyc zanurzając łapy w wodzie. Na ciele zaczęły się wić niebieskie, świecące wzory. Rozłożyłam skrzydła i zaczęłam wyć do księżyca. Znowu ktoś zakłócił tą dziwną "ciszę". Odwróciłam się a między drzewami zauważyłam wilka. Trudno było mi rozpoznać czy to wadera, czy basior (pomimo mojego świetnego wzroku). Gdy wyjęłam łapę z wody magiczne wzory znikły, a na twarzy wilka widać było zdziwienie. Szybko się odwrócił i zaczął uciekać. Szybko wzleciałam i zaczęłam gonić postać. Szybko się obniżyłam i... BUM! Spadłam na wilka, a on próbował się wyrywać. Próbując swoich niedopracowanych mocy spróbowałam wydobyć odrobinę wody z śniegu i zamienić ją w lód na łapach wilka. Oczywiście nie udało mi się i przymroziłam swój ogon do ziemi. Postać zaczęła uciekać, ale po chwili zatrzymała się i odwróciła, idąc w moją stronę.
- Na początku mnie śledzisz a potem uciekasz. Kto Cię tak wychował!? - mruknęłam. Byłam strasznie zła. - Jestem Nox. - dodałam.
- Przepraszam, przestraszyłem/am się, jestem ...
Po wypowiedzi popatrzyłam na swój ogon przymrożony do ziemi i wyobrażałam, że lód zmienia się w wodę. Niestety większa warstwa lodu zmiażdżyła mój ogon. Popatrzyłam na wilka prosząc o pomoc.

(Ktoś, coś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz