Siedziałam nocą nad wodospadem i patrzyłam w księżyc przypominając sobie
skąd jestem. Woda powoli spadała do dołu i chlup... ciszę zakłóciło
coś, a raczej ktoś. Odwróciłam się ale nikogo nie było. Znowu
popatrzyłam na księżyc zanurzając łapy w wodzie. Na ciele zaczęły się
wić niebieskie, świecące wzory. Rozłożyłam skrzydła i zaczęłam wyć do
księżyca. Znowu ktoś zakłócił tą dziwną "ciszę". Odwróciłam się a między
drzewami zauważyłam wilka. Trudno było mi rozpoznać czy to wadera, czy
basior (pomimo mojego świetnego wzroku). Gdy wyjęłam łapę z wody
magiczne wzory znikły, a na twarzy wilka widać było zdziwienie. Szybko
się odwrócił i zaczął uciekać. Szybko wzleciałam i zaczęłam gonić
postać. Szybko się obniżyłam i... BUM! Spadłam na wilka, a on próbował
się wyrywać. Próbując swoich niedopracowanych mocy spróbowałam wydobyć
odrobinę wody z śniegu i zamienić ją w lód na łapach wilka. Oczywiście
nie udało mi się i przymroziłam swój ogon do ziemi. Postać zaczęła
uciekać, ale po chwili zatrzymała się i odwróciła, idąc w moją stronę.
- Na początku mnie śledzisz a potem uciekasz. Kto Cię tak wychował!? - mruknęłam. Byłam strasznie zła. - Jestem Nox. - dodałam.
- Przepraszam, przestraszyłem/am się, jestem ...
Po wypowiedzi popatrzyłam na swój ogon przymrożony do ziemi i wyobrażałam, że lód zmienia się w wodę. Niestety większa warstwa lodu zmiażdżyła mój ogon. Popatrzyłam na wilka prosząc o pomoc.
- Na początku mnie śledzisz a potem uciekasz. Kto Cię tak wychował!? - mruknęłam. Byłam strasznie zła. - Jestem Nox. - dodałam.
- Przepraszam, przestraszyłem/am się, jestem ...
Po wypowiedzi popatrzyłam na swój ogon przymrożony do ziemi i wyobrażałam, że lód zmienia się w wodę. Niestety większa warstwa lodu zmiażdżyła mój ogon. Popatrzyłam na wilka prosząc o pomoc.
(Ktoś, coś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz