
-Witaj Wafi!- Klacz wylądowała obok mnie.
-Cześć Draggy, na polowanie?
-Owszem.
-Wskakuj na grzbiet. Tam gdzie zawsze?
-Yhy- skinęłam głową- Wskoczyłam na jej grzbiet i zaraz ruszyła skrzydłami i rozległ się stukot kopyt w rozpędzie do lotu, po chwili znalazłyśmy się w powietrzu. Wiatr targał bujną, czarną jak smoła grzywę Waterfire. Wtuliłam się w nią i razem szybowałyśmy ponad lasem.
-Wafi tylko pamiętaj masz zostać tam gdzie ci każe i masz zostać pod swoją zwykłą postacią, zrozumiane?
-Tak jest szefowo.- Odpowiedziała zabawnym tonem.
Za klika chwil Wafi wylądowała w pobliżu celu. Musiałam pójść okrężną drogą i przypadkowo natknęłam się na jakąś waderę z towarzyszem, jej lew zaczął na mnie syczeć, odsunęłam się trochę do tyłu i zaraz za moimi plecami pojawiła się klacz i zaczęła wierzgać przednimi nogami, zasłaniając tym mnie.
-Wafi spokojnie.- Zaczęłam uspokajać klaczkę.Ta posłusznie usłuchała i stanęła obok mnie.
-Witam jestem Draggy, a to moja towarzyszka Waterfire. A ty?
-Ja jestem Canade, a to Elektra.
-Jesteś z watahy, nieprawdaż?
-Zgadza się.
-Właśnie wybieram się na polowanie, idziesz ze mną?
-Prawie mnie nie znasz i chcesz iść ze mną na polowanie. Wadera przykuliła uszy.
-Ja poznaję się z kimś podczas polowaniu. Polowanie mówi bardzo dużo o wilku. To jak idziesz ze mną?
(Canade?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz