poniedziałek, 19 stycznia 2015

Od Hany do Insidiosa

Wyszłam z jaskini nie wyspana, było zimno i wszędzie widziałam czerwone liście.
"Dzisiaj sobie nie popływam..." pomyślałam, i poszłam sobie coś upolować "ciekawe, czy zwierzęta jeszcze się nie schowały...". usłyszałam za sobą szepty. Jedyne co udało mi się ułowić to "jakaś dziwna dzisiaj jest ta Hana..". Zapomniałam o uśmiechu! Więc uśmiechnęłam się od ucha do ucha (a to jest wieelki uśmiech) i już nie słyszałam żadnych cichych rozmów. Zaczęłam biec do lasu po jakiegoś zająca. Po drodze widziałam rzekę pokrytą już lodem.
"Szkoda, może rozbiję ten lód?" Podniosłam łapę, nagle lód rozbijał się i stawał się coraz cieńszy i cieńszy... Ucieszyłam się. Wreszcie mogę zobaczyć tą piękną błyszczącą wodę! Podeszłam do niej, napiłam się trochę z niej i znowu podniosłam łapę. Gdy woda leciała już nad moją łapą, dmuchnęłam na substancję. Słońce wyszło spoza chmur, a krople wody leciały na promienie. Pojawiła się tęcza przelewająca się wszystkimi kolorami świata. Było pięknie! Na mojej buzi pojawił się uśmiech.
-Wow, fajnie to zrobiłaś- usłyszałam obok siebie ciepły męski głos
Popatrzyłam się na stronę, skąd dobiegał głos. Tam stał niebieski basior z bransoletą na łapie. Poczułam w środku ciepło, gdy nagle ZA sobą usłyszałam głos tym razem wadery
-Chodź Insidios, wataha nas czeka, nie było nas tam długo...
Nie wiem kto to był. Tajemnicza wilczyca spojrzała na mnie i się spytała:
-Jak masz na imię?
-Hana - Uśmiechnęłam się
-Aha- powiedziała wadera
-A ty?- spytałam się wilczycę
-Roksi-odpowiedziała, a potem zwróciła się do Insidiosa- to ja idę
-Dobrze-powiedział Insidios
I tak właśnie się zaczęła moja przygoda...

<Insidios?>

:3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz