Potrzebowałam chwilę namysłu zanim odpowiedziałam na tą propozycję.
-No to na co czekamy?
-Wiedziałam, że się zgodzisz!
-Wiem gdzie najczęściej można spotkać niedźwiedzie
-widzę, że ty się świetnie orientujesz w tych terenach gdzie co jest
-kochana z biegiem czasu to i ty będziesz znała ten las z zamkniętymi oczami, trzymaj się tylko mnie.
Biegłyśmy wzdłuż strumienia, później skręciłyśmy na zachód i na północ. Największym utrudnieniem było to przeklęte błoto. Bryzgało na wszystkie strony i kleiło futro. I bardzo śmiesznie wyglądałyśmy całe obryzgane tą brudną papką.W końcu doszłyśmy na polane, obok której znajdował się niedźwiedzie jezioro.
-Najlepiej będzie jak trafimy na samca
-fakt, jest mniej groźniejszy
-a po za tym teraz samice chodzą z młodymi i są bardzo agresywne i szkoda miśka
-patrz tam coś się rusza, w tych gęstwinach
Przyjrzałam się lepiej i faktycznie widoczne było brązowe futro.Na znak ruszyłyśmy w jego kierunku.Bubonic naskoczyła na niego od tyłu, ja od przodu. ten przeraźliwie ryknął gdy wadera wbiła mu swoje pazury w grzbiet i przeciągnęła nimi wzdłuż ciała. Ja walnęłam go w głowę, a ryknął mi w twarz.
Swoją ogromną łapą walną mnie odrzucając w ten sposób na parę metrów. Mój lot był krótki i bolesny.A co najgorsze robiąc fikołka walnęłam w pień. Bubonic szarpała się z bestią, siedząc mu na grzbiecie. Ten wziął w nogi i zrzucił ją biegnąc w stronę jeziora.
-Bubonic wszystko dobrze?!
-tak, a ty?
-również, tylko troche głowa mnie boli, goń go ja odetnę mu drogę ucieczki.Wstałam i pognałam ku brzegowi jeziora. Biegł wprost na mnie z przeraźliwym rykiem.
Ja naskoczyłam w taki sposób, że ten przewrócił się na brzuch i szybko odskoczyłam.Bubonic pazurami rozdarła mu brzuch.Ja biegłam z powrotem ogłuszając go znowu.
(Bubonic?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz