czwartek, 16 stycznia 2014

Od Nēkaṛē Cd Kazan i Ophellie

Wygoniłam Kazana z jaskini. Nie byłam pewna czy chciałam tego w 100 procentach. Usiadłam i zaczęłam płakać. Nagle sama nie wiem czemu i dokąd, ale zerwałam się i pobiegłam. Znalazłam Kazana siedzącego nad jeziorem. Zakradłam się do niego od tyłu. Usiadłam za nim i położyłam mu głowę na karku.
- Nēkarē...- powiedział słodko. Milczałam i przytuliłam się do niego.
- Chciałabym ci wierzyć. – jęknęłam, a on przycisnął mnie do siebie.
- Możesz, ja nie mam z nią nic wspólnego. Ale idź już spać. Późno jest. Odprowadzę cię do jaskini.
Tak też zrobił. Odprowadził mnie do mojej jaskini, a sam gdzieś poszedł. Zaraz po nim do jaskini wparowała Ophellie. 
Warknęłam.
- A ty tu czego?!
- Przyszłam ci powiedzieć, że Kazan kocha tylko mnie. A z tobą zrywa.
- Nie jesteś wilkiem, bo łżesz jak pies!!!
- Biedna naiwniaczka...- odparła ze sztucznym politowaniem.
- Idź głosić swoje mądrości gdzieś indziej!- próbowałam ja wypędzić. Ta jednak stała ja wryta, zapierała się. Potem szepnęła mi do ucha coś... Rrrrr... Skoczyłam na nią, by ja wypchnąć z jaskini. Ona ugryzła mnie w jeszcze nie do końca wyleczona łapę. Warknęłam i powaliłam ja na ziemię, mocno przyciskając do niej waderę. Zaczęła mnie gryźć jak opętana. Nie mogłam być gorsza. Wilczyca podcięła mi łapy. Upadłam teraz szarpałyśmy się jeszcze bardziej zażarcie. W końcu odepchnęłam ja z całej siły- nie miałam ochoty bić się z nią o nie wiadomo co. Nie było takiej potrzeby. Ale ona wtedy uderzyła o kamień i przestała się ruszać. Stałam na swojej pozycji. Ze strachu nie mogłam się ruszyć. Przez głowę przeszła mi myśl żeby sprawdzić, czy oddycha. Z mojej pozycji nie wiele było widać. Po prostu bałam się do niej podejść. 
Poderwałam się, bo nagle usłyszałam szelest. ,,O boże! Jak ktoś to zobaczy?! Zabiłam niewinną waderę. W sumie nie działała bezpośrednio na moja niekorzyść.”- biłam się z myślami. Jakie było moje szczęście, gdy ujrzałam Kazana. Jednak nadal nie mogłam się ruszyć.
-Kazan... Ja ja chyba zabiłam...- jęknęłam przerażona.

Kazan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz